piątek, 8 czerwca 2012

Zakochana w mroku- Franny Billingsley



Tytuł: Zakochana w mroku
Tytuł oryginału: Chime
Autorka: Franny Billingsley
Wydawnictwo: Wyd. Literackie
Ilość stron: 404
OPIS:
Nim umarła, macocha Briony dobrze zadbała, by dziewczyna obarczyła się winą za wszystkie nieszczęścia w rodzinie. I teraz poczucie winy przywarło do Briony tak mocno, że stało się wręcz jej drugą skórą. Dziewczyna często ucieka na bagna i opowiada tam historie o Starych, duchach, które nawiedzają trzęsawiska. Jednakże tylko wiedźmy są w stanie je zobaczyć, a w jej miasteczku bycie jedną z nich oznacza karę śmierci. Mimo iż uważa, że nie zasługuje na nic dobrego, Briona lęka się, co się stanie gdy jej sekret wyjdzie na jaw… I wtedy niespodziewanie w jej życiu pojawia się Eldrik, o złotych oczach i wspaniałej czuprynie jasnobrązowych włosów. Eldrik, który traktuje Brionę jako kogoś naprawdę wyjątkowego… Briona przekona się, że oprócz sekretów, które stara się ukryć, jest też wiele tajemnic, o których wcześniej nie miała pojęcia.

RECENZJA:
„Mężczyźni. Nie lubię ich ani trochę. Nie jestem zwykłą dziewczyną, która marzy o romansie i mężu. Niech zabiorą mnie Zgrozy, jeśli kiedykolwiek stanę się zwyczajna jak Pearl!”*

Zawsze przed rozpoczęciem czytania mam zwyczaj oglądać całą okładkę krok po kroku. Tym razem także tak było. Na skrzydełkach oraz tylnej stronie oprawy można przeczytać bardzo entuzjastyczne rekomendacje.  Nie dziwne jest, więc, że moje wymagania automatyczne wzrosły.

Pierwszy rozdział o tytule SĄD jest swego rodzaju prologiem- zapowiedzią przyszłych zdarzeń. Początkowo można odnieść wrażenie, że już nic nas nie zaskoczy po takim wprowadzeniu. Dalej jednak akcja zmienia się całkowicie. Poznajemy rodzinę stojącą w porcie i czekającą na przybycie syna znajomego ojca głównej bohaterki. Biony oraz jej siostra nie są zadowolone z obrotu sytuacji. W ich domu- na plebani zamieszkać ma Eldric zwany przez protagonistkę chłopcem- mężczyzną. Nie jest jej to zbytnio w smak. Sama jeszcze nie wie jak wiele to wydarzenie zmieni w jej życiu.

Briony to siedemnastolatka, która uważa się za czarownice. Dziewczyna mieszka z ojcem- proboszczem i siostrą. Wciąż obwinia się o śmierć macochy, która jako jedyna znała jej tajemnice i pomagała w tym by nigdy nie wyszła na jaw. Nastolatka prowadzi z pozoru zwyczaje życie w głębi jednak dręczą ją wyrzuty sumienia. Uważa siebie za złą osobę niegodną miłości. Swoje „winy” stara się odkupić opiekując się siostrą. Muszę przyznać, że postać Briony jest jedną z najlepiej stworzonych głównych bohaterek. Dziewczyna zaskarbiła sobie moją sympatię. Co najdziwniejsze nie denerwowała mnie ani trochę. Złożony charakter sprawił, że czytając miałam ją niemal przed oczami.

Rose jest siostrą bliźniaczką głównej bohaterki. Dziewczyna mimo swojego wieku zachowuje się jak kilkuletnie dziecko. Dziś mogliśmy określić to, jako opóźnienie w rozwoju. Jednak, jako, że akcja dzieje się kilkaset lat temu ludzie nie potrafi sobie dokładnie wytłumaczyć tego, co spotkało bohaterkę. Nie można jednak odmówić jej inteligencji. W prawdzie dostrzec to można w pełnej krasie dopiero blisko końca powieści, ja jednak już wcześniej czułam, że coś w niej jest. Początkowo nie odgrywa ona zbyt ważnej roli, jednak z biegiem wydarzeń można dostrzec nieprzypadkowość umieszczenia jej w książce.

„Eldric wpatrzył się we mnie tymi jasnymi oczami. Ależ musieliśmy stanowić kontrast: moje oczy, czarniejsze niż czerń, i jego bielsze niż biel, podkreślone intrygującą, malutką ukośną blizną wcinającą się w brew.”**

Eldric to dwudziestolatek, który swoim pojawieniem się w miasteczku wprowadza trochę zamieszania. Za jego sprawą główna bohaterka zaczyna czuć, co już od dłuższego czasu było tłumione wyrzutami sumienia. Chłopakowi, jak to zwykle bywa w takich książkach, nie brak urody. Nie można jednak doszukać się zbyt długich opisów na ten temat. Mamy oczywiście krótkie, umiejętnie wplecione wzmianki. Nie psują one jakkolwiek przyjemności czytania i pozwalają czytelnikowi na puszczenie wodzy wyobraźni. Niesamowite jest to, że autorce udało się stworzyć tak dopracowaną postać, która jednocześnie wzbudza tak dobre emocje.

Pomysł na powieść jest niezwykły. Obecnie rynek literatury młodzieżowej zalewa fala romansów paranormalnych. „Zakochana w mroku” pośród tych podobnych do siebie dzieł od siedmiu boleści jest perełką. Z tematyką wiedźm spotykamy się oczywiście dość często. Nowością są natomiast inne niezwykłe postacie takie jak Zgrozy, Trupia Ręka czy Bagnolud. Powieść obfituje w magiczne smaczki, z jakimi nie spotkamy się nigdzie indziej. Oczywiście jak to w tym gatunku mamy także watek miłosny. Nie jest on jednak nachalny, a subtelny i delikatny. Cała akcja nie kręci się wobec romansu, co więcej jest on tylko dodatkiem, który nadaje jeszcze lepszego smaku. Powoli rozkwitające uczucie nie zaburza fabuły i nie skupia na sobie całej uwagi czytelnika, jest, ale nie przytłacza. Naprawdę od dawna czekałam aż w końcu komuś uda się dokonać czegoś takiego.

„Nie wiem zbyt dużo o niektórych uczuciach, na przykład o szczęściu. Miewam oczywiście różne myśli, ale one zostają w głowie. Myśli nie można poczuć”***

Język powieści jest łatwy. Nie da mu się jednak odmówić lekkiej poetyckości. Styl pani Billingsley uwiódł mnie całkowicie. Nawet opisy Bagnisk są fascynujące. Zapewne trochę rękę przyłożył do tego tłumacz, który w tym wypadku wykonał bardzo dobrą robotę. Brak monotoniczności oraz uciążliwych, niecelowych powtórzeń- między innymi dzięki przez powieść płynęłam z niezwykłą łatwością.

Narracja jest pierwszoosobowa w czasie przeszłym. Przyznaję, że bardzo lubię, gdy książka pisana jest w ten sposób. Dzięki temu łatwiej można wczuć się w odczucia protagonistki, a powieść jest jakby pamiętnikiem, do którego możemy zerknąć.

„Istnieje kilka rodzajów milczenia. Jest milczenie, kiedy jest się samemu, które dość lubię. I jest milczenie ojca. Milczenie, które zapada między wami, gdy nie macie sobie nic do powiedzenie.”****

Oprawa graficzna jest prześliczna. Okładka jest wspaniałym połączeniem mroczności i delikatności. Wnętrze książki nie jest jednak wiele gorsze. Przyjemna czcionka, dobry papier umilają lekturę. Jedyne, do czego mam zastrzeżenia to tytuł. Angielskie słowo chime oznaczające kurant zostało zastąpione nazwą „Zakochana w mroku”. Wiem, że się czepiam, jednak mam już takie skrzywienie dotyczące tłumaczeń tytułów. Polska wersja sugeruje, że będziemy mieli do czynienie z kolejnym romansem dla nastolatek. To może zniechęcić potencjalnych kupujących szukających czegoś nowego. Oryginalny tytuł jest o wiele bardziej adekwatny. Rozumiem także, że być może nie chciano tłumaczyć w sposób oczywisty, ale dlaczego odchodzić tak drastycznie od treści dzieła?

„Zakochaną w mroku” mogę zaliczyć do najlepszych dzieł, jakie ostatnio przeczytałam. Z czystym sumieniem polecam, chociaż nie gwarantuje, że każdego zachwyci. Teraz zostaje mi jedynie czekać z niecierpliwością aż któreś wydawnictwo zdecyduje się na wydanie innych książek pani Billingsley.

*str. 21
** str. 27
*** str. 86
**** str. 17

Ocena: 9,5/10

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Literackiemu

11 komentarze:

ania pisze...

Chętnie zapoznam się z tą książką:)

Unknown pisze...

Książka dopiero przede mną, ale na dniach mam zamiar się za nią zabrać :) Jestem ciekawa czy mi również tak bardzo przypadnie do gustu. Tak w ogóle to świetna recenzja :)

Pozdrawiam

Hanna pisze...

Wysoka ocena, piękna okładka i ciekawa fabuła skutecznie przekonują mnie do sięgnięcia po tę książkę :)

Varia czyta pisze...

na kupno się pewnie nie porwę, ale z biblioteki gdy nadarzy się okazja chętnie wypożyczę.

Unknown pisze...

Jakoś nigdy mnie do tej książki nie ciągnęło, ale Tobie podobała się tak bardzo, że coś musi w niej być, więc gdy na nią natrafię w bibliotece to nie omieszkam wypożyczyć :)

Kaśka Pe. pisze...

Nie mam pojęcia czy chcę ją przeczytać czy nie :o

Zirtael pisze...

Bardzo mnie zachęcilaś. ;)) Lubię taka tematykę.
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://zirtael-bibliomaniak.blogspot.com/ :))

Agata pisze...

Jestem zdecydowanie zainteresowana, zwłaszcza przy tak wysokiej ocenie ;)

Anonimowy pisze...

Koniecznie muszę przeczytać tę książkę! :))
U mnie nn i onet już tak nie zacina^^
http://ksiazka-niesmiertelnabrama.blog.onet.pl/

Unknown pisze...

Nawet chętnie bym przeczytała tę książkę;)
Bardzo fajny blog.
Pozdrawiam!

Unknown pisze...

Ciekawa. Może po nią sięgnę. Pozdrawiam!

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy nawet najdrobniejszy komentarz :)