Tytuł: Marina
Tytuł oryginału: Marina
Autor: Carlos Ruiz Zafón
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 300
RECENZJA:
Od czasu, gdy w moje ręce wpadła „Gra anioła” Carlos Ruiz
Zafón jest dla mnie autorem, który jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Dlatego też
nie mogłam się doczekać aż dorwę „Marinę”. Czy lektura mnie zadowoliła? O tym
za chwilę.
Życie Óskara niewiele różni się od tego, co przeżywają jego
rówieśnicy. Uczy się w szkole z internatem, ma własne problemy, przyjaciela, z
którym spędza czas. Wszystko zmienia się jednak, gdy poznaje tajemniczą Marinę.
Razem z nią odkrywa niezwykłe, a czasem przerażające tajemnice XX wiecznej
Barcelony.
Óskar wydaje się chłopcem, jakich wiele. Wraz z lekturą
czytelnik nabiera jednak w stosunku do niego sympatii. Wrażliwy i ciekawy
tajemnic Barcelony, a przy tym oddany przyjaciel, taki właśnie jest. Między
innymi dzięki temu bardzo go polubiłam.
Marina to postać tajemnicza. Jej sekrety odkrywamy powoli
wraz z głównym bohaterem. Informacji jej dotyczących nie mamy podanych na tacy,
a to jest niewątpliwą zaletą książki. Niestety muszę przyznać, że cała
tajemnica, która owiewa bohaterkę nie jest nie do odgadnięcia. Nie psuje to
jednak przyjemności z czytania i możliwości polubienia postaci.
Poza nieźle wykreowanymi postaciami autor stworzył
niesamowity klimat. Czytając o bohaterach wybierających się na cmentarz, samemu
czuje się niemal jakby się podążało wraz z nimi mrocznymi alejkami. Zafón, dla
mnie, jest jednym z nielicznych autorów, który potrafi tak odtworzyć klimat
miasta, że czuję jakbym sama w nim była, oddychała tym samym powietrzem.
„Czasami to, co najbardziej prawdziwe, dzieje się tylko w wyobraźni (…) Wspominamy tylko to, co nigdy się nie wydarzyło.”*
Wspominając o klimacie nie mogę zapomnieć o budowani
napięcia. „Marina”, jako, że jest thrillerem nieco ocierającym się o horror dla
młodzieży ma w sobie coś specyficznego. Jest tu cień grozy i niepokoju.
Czytelnika zaprawionego w bojach z horrorami może i to nie przerazi, ale może
wywołać lekki dreszczyk emocji.
Pomimo tego, że „Marina” jest thrillerem dla mnie jest
również czymś więcej. To opowieść o przyjaźni, stracie i niewinnym młodzieńczym
uczuciu oraz o szaleństwie umieszczona na tle urzekającej Barcelony. Poza
napięciem lektura dostarcza wiele innym emocji w otoczce świetnego stylu
Zafóna.
„Czas robi z ciałem to samo co głupota z duszą (…) Rozkłada je.”**
Oprawa graficzna mnie zauroczyła. Zameczek przedstawiony na
okładce doskonale oddaje to, co znajdziemy w środku, a na myśli mam tu
szczególnie nastrój. Wszystko dobrze zgrywa się z treścią, co idzie na kolejny
plus.
„Marina” jest książką niezwykłą. Głównie pod względem
atmosfery w niej panującej. Historia w niej przedstawiona również zasługuje na
uwagę i może wciągnąć. Powieść może nie dorównuje poziomem „Grze anioła”
niemniej jest powieścią naprawdę godną uwagi. A znakomite zakończenie tylko przypieczętowuje
moją ostateczną ocenę.
Ocena: 9/10
*str. 103
**str. 128
_ _ _ _ _ _
Pierwszy raz od powstania bloga postanowiłam sporządzić
podsumowanie miesiąca i chyba od teraz będzie tak już, co miesiąc ;)
W sierpniu przeczytałam siedemnaście pozycji. Z wyniku
jestem bardzo zadowolona:
- Cień wiatru, Carlos Ruiz Zafón – 8,5/10
- ORO, Marcel A. Marcel – 8/10
- Igrzyska śmierci, Suzanne Collins – 9/10
- Bransoletka, Ewa Nowak – 7/10
- Prawo krwi, Tess Gerritsen – 5/10
- Strażniczka Bramy, Michelle Zink – 7/10
- Marina, Carlos Ruiz Zafón – 9/10
- Żelazna córka, Julie Kagawa – 7/10
- Kroniki Tempusu: Królowa musi umrzeć, K. A. S. Quinn – 6/10
- Misery, Stephen King – 8,5/10
- Look, Sophia Bennett – 8/10
- Osobliwy dom pani Peregrine, Ransom Riggs – 7,5/10
- Kaznodzieja, Camilla Läckberg – 8/10
- Obiecaj mi, Richard Paul Evans – 7/10
- Ocal mnie od złego, Alloma Gilbert – 9/10
- Próby Ognia, James Dashner – 9/10
- Bling Ring, Nancy Jo Sales – 6,5/10
W sumie daje to 6122
strony, czyli około 197 stron
dziennie.
Najlepsze w tym miesiącu: Marina i Ocal mnie od złego
Najbardziej zawiodło mnie Prawo krwi
Dodatkowo najbardziej wstrząsającą książką jest Ocal mnie od złego
A jak wypadł wasz sierpień?