Tytuł: Więzień Labiryntu
Tytuł oryginału: The Maze Runner
Autor: James Dashner
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Ilość stron: 421
RECENZJA:
Wyobraź sobie, że budzisz się w dużym pudle o kształcie
prostopadłościanu. Po chwili odkrywasz coś przerażającego- to nie pudło, a
winda, która porusza się w zabójczym tempie. Pamiętasz tylko swoje imię i
nieistotne fakty o funkcjonowaniu świata. Za nic nie możesz sobie jednak
przypomnieć swojej rodziny, przyjaciół, nawet nauczycieli... Twoje wspomnienia
są dla ciebie całkowicie niedostępne, jakby osnute mgłą, przez którą nie sposób
się przedostać. Czujesz jakby na twój umysł założono blokadę. Po chwili pudło
się otwiera. Spoglądasz w twarze kilkudziesięciu, a może kilkuset chłopców.
Wkraczasz w nowy niebezpieczny świat, którego reguły są ci obce. W takiej mniej
więcej sytuacji znajduje się Thomas. Zostaje rzucony w obcą mu i pełną
niebezpieczeństw rzeczywistość. Trafia do Strefy otoczonej Labiryntem
skrywającym stworzenia mogące zadać bardzo bolesną śmierć. Wtedy już wie, że
jest tylko jedno rozwiązanie: znaleźć wyjście.
„Jednak nadal nie wiedział, skąd pochodzi ani w jaki sposób znalazł się w spowitej ciemnością windzie, czy też kim byli jego rodzice. Nie pamiętał nawet swojego nazwiska. Obrazy ludzi przemykały mu przez głowę, jednak nie potrafił ich rozpoznać, twarze zastępowała udręczona plama kolorów.”*
Thomas ma około szesnastu lat. Swoją wiedzę opiera jednak
jedynie na opinii Chucka, który staje się kimś w rodzaju przyjaciela głównego
bohatera. Chłopak próbuje się zaklimatyzować, na ile to oczywiście możliwe, w
nowym miejscu. Nie pomaga mu w tym jednak przemożna chęć zostania Zwiadowcą. Po
pewnym czasie udowadnia on, że jest kimś więcej niż tylko „świeżuchem”. Możemy
go wtedy poznać od nowej strony, jako postać, która jest gotowa na największe
poświęcenia by pomóc społeczeństwu ze Strefy.
„-Chuck, jak myślisz... Ile mam lat?
Chłopak przyjrzał mu się dokładnie.
-Jakieś szesnaście, i gdybyś był ciekawy, to masz około metra osiemdziesięciu. Szatyn. No i jesteś szpetny jak psie jądra- powiedział, po czym parsknął śmiechem.”**
Następnego dnia po przybyciu Thomasa Pudło przywozi Teresę.
Tajemnicza dziewczyna zapada w stan przypominający śpiączkę. Przez „sen”
wypowiada słowa, które wzbudzają niepokój w mieszkańcach niezwykłego miejsca. Twierdzi,
bowiem, że zapoczątkowała Koniec. Dodatkowo na kartce trzymanej w zaciśniętej
dłoni widnieje napis zwiastujący zmiany. Mimo, że przez sporą część powieści
dziewczyna stanowi tylko tło, to po przebudzeniu aspiruje nawet na jedną z
głównych postaci. Pomysł ten uważam za ciekawy, jednakowoż chwilami denerwowało
mnie tak długie przeciąganie momentu wkroczenia jej do akcji. Sam główny
bohater przez jakiś czas zachowywał się jakby cała ta sytuacja była nadzwyczaj
normalna, że aż nie warta uwagi.
Bohaterem, o którym nie mogę nie wspomnieć jest Chuck.
Młody, ale odważny chłopak, który niejednokrotnie wywoływał uśmiech na mojej
twarzy. Ośmielę się stwierdzić, że poczułam do niego większą sympatię niż do
Thomasa. Ujmujące było to, że taki dzieciak potrafi wykazać się inteligencją
oraz poświęceniem.
Postacie stworzone przez Jamesa Dashnera są bardzo
różnorodne. Niestety muszę stwierdzić, że bohaterowie drugoplanowi są o wiele
lepiej skonstruowani niż Thomas i Teresa. Najbardziej w pamięć zapadł mi
oczywiście Chuck, który jest bardzo złożoną osobą. W jednym momencie potrafi
żartować, w innym natomiast rozmawiać na poważne tematy. Jego charakter jest
tak skonstruowany, że mogę powiedzieć: „kurczę, też chcę takiego przyjaciela”.
Teresa natomiast to bohaterka, która wydała mi się niezwykle płaska. Początkowo,
dzięki niesamowitym wydarzeniom, bardzo mnie intrygowała. Wkrótce okazało się,
że niepotrzebnie. Z Thomasem jest już lepiej, chociaż wiele brakuje do ideału.
Na uwagę zasługują także inne postacie drugoplanowe, których kreacje wywierają
wrażenie. Przykładem takiego bohatera może być Gally. Wzbudza on w czytelniku
wiele emocji, w tym niechęć, a być może nawet nienawiść, ale o to właśnie
chodzi. Jeśli postacie są nam obojętne to niezbyt dobrze świadczy o pisarzu.
Autor w powieści stworzył swój własny, charakterystyczny
styl. Ogromna ilość neologizmów, to coś, na co natkniemy się w „Więźniu
Labiryntu”. Przeciwników kolokwializmów może to zniechęcić. Początkowo
czytelnikowi trudno jest połapać się w znaczeniach niektórych słów. Nawet
później większość z nich możemy wytłumaczyć sobie tylko po swojemu, bo nie mam
niczego podanego na tacy. Część z neologizmów wydaje się banalnie prosta do
odgadnięcia, bo przypomina nasze rodzime wulgaryzmy. Mimo, iż pomysł z
tworzeniem nowych słów niezbyt mi się podobał uznałabym to za plus powieści.
Między innymi dzięki temu wyróżnia się ona spośród innych dzieł dostępnych na
rynku. Jedyne, do czego mogę mieć zastrzeżenia to nadużywanie, w moim
mniemaniu, słowa oznaczającego stolec.
„Coś się w nim zmieniło. Głęboko w jego piersi zrodziło się ziarno wściekłości. Żądza zemsty. Nienawiść. Coś mrocznego i przerażającego. A następnie eksplodowało, przedzierając się przez płuca, szyję, ramiona i nogi. Przez jego umysł”***
Pomysł zawarty w książce jest jedyny w swoim rodzaju.
Krwiożercze bestie z Labiryntu to postacie, których nie spotka się niegdzie
indziej. Mroczna atmosfera trwająca od początku do końca niesamowicie działa na
czytelnika. Można niemal odnieść wrażenie, że i my zostaliśmy uwięzieni w
Strefie. Razem z bohaterami staramy się znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie. Autorowi
udało się bardzo dużo wycisnąć z konceptu, niestety nie wszystko jest tak
idealne. Objaśnienie całej sytuacji niekiedy kuleje.
Należy także zwrócić uwagę na zakończenie. Myślę, że jest
ono mocną częścią powieści. Zdecydowanie zachęca czytelnika do sięgnięcia po
kolejną część. Nie jest banalne, można powiedzieć nawet, że zaskakuje.
Okładka bardzo mi się podoba. Nie jest typową śliczną
grafiką. Ma taki brudno- mroczny klimat, adekwatny do treści. Wszystkie
elementy ze sobą współgrają, nie widzę nic rażącego poza irytującą reklamą
przyrównującą „Więźnia Labiryntu” do „Igrzysk Śmierci”.
„Więzień Labiryntu” to pozycja wyróżniającą się na tle
innych dzieł. Nie jest ona oczywiście pozbawiona wad. Czyta się jednak szybko i
bez większych zgrzytów. Nie zostaje mi nic innego jak zachęcić do czytania, bo
naprawdę warto.
*str. 8
**str. 22
***str. 402
Ocena: 8/10
---------------------------------------------------
Jak widać zrezygnowałam z umieszczania opisów, ponieważ
uznałam, że nie ma to większego sensu. Jeśli ktoś będzie pragnął zapoznać się z
opisem wydawnictwa/ dystrybutora to pomoże mu w tym wujek Google ;)
Doceniam wszystkich, którzy dotrwali do końca moich wypocin.
Kłaniam się w pas i pozdrawiam ;)
11 komentarze:
Lubię książki z ciekawym zakończeniem;)
Jestem ciekawa tej lektury. W przyszłości pewnie po nią sięgnę;)
Pozdrawiam!
Bardzo ciekawa recenzja. Książka opisem przypomina mi "W otchłani", ale tylko trochę. Kupić, raczej nie kupię, gdyż jak na razie brak funduszu, ale jak znajdzie się w bibliotece czy u koleżanki na półce, chętnie wypożyczę. Pozdrawiam;)
Książka wydaje się być ciekawa ze świetnym pomysłem, ale coś mi się kojarzy z jakimś filmem... Koleżanka coś mi streszczała i była podobna fabuła, może ekranizacja? a może zbieg okoliczności.. Pozdrawiam ;)
Trzeba się zastanowić :D Jestem i na tak, i na nie :) Zobaczymy
Muszę powiedzieć, że po Twojej recenzji mam raczej mieszane uczucia względem tej książki. Dlatego rozważania o tym, czy powinnam ją czytać czy nie, zostawię sobie na późniejszą przyszłość. Może po ukazaniu się drugiego tomu, o ile oczywiście okaże się lepszy niż "Więzień..."
Pozdrawiam
świetny blog :* obserwuje i zapraszam do mnie bedzie mi bardzo miło :*
Hm, jakoś nie jestem przekonana do tej książki, a już zwłaszcza dlatego, że występują tam jakieś krwiożercze bestie. Może kiedyś zmienię zdanie...
czytałam ją dość dawno temu, ale nadal mile wspominam. ciekawe czy będą kolejne tomy.
bardzo, bardzo chcę ją przeczytać, ale nie zapowiada się, żebym znalazła ją w niedługim czasie w bibliotece. ba! nawet w mojej pobliskiej księgarni jej nie widzę. także czytam Twoją recenzję i liczę, że kiedyś będę miała okazję przeczytać tę historię.
btw. bohaterowie o imieniu Chuck nie mogą być nudni:)
Obserwujemy?
written-by-bird.blogspot.com
@Madame K.
Niestety nie mogę stwierdzić czy książki są podobne, ponieważ "W otchłani" jeszcze przede mną :)
@Marta_Kornelia
Raczej zbieg okoliczności. Prawa do ekranizacji "Więźnia..." zostały już wykupione, ale dalej do niej niż...bliżej ;)
@Lorien
Tak, Chuck to imię, które zdecydowanie zwiastuje sukces postaci ;)
Naprawdę świetne recenzje :) Będę tu często zaglądać ;)
Ja dopiero zaczynam, ale i tak serdecznie zapraszam !
books-imagination.blogspot.com
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy nawet najdrobniejszy komentarz :)