Tytuł: Cyrk nocy
Tytuł oryginału: The Night Circus
Autorka: Erin Morgenstern
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 429
RECENZJA:
Wyobraź sobie cyrk cały w odcieniach bieli i czerni.
Miejsce, gdzie przeżyjesz przygodę swojego życia. Miejsce, gdzie magię ukrywa
się pod iluzją. Właśnie w takim cyrku rozgrywa się akcja debiutanckiej powieści
Erin Morgenstern.
Cyrk zjawia się znienacka by przynieść uciechę jego
wielbicielom. Nie jest to jednak tylko miejsce niezwykłych sztuczek, a również
pojedynku dwóch młodych czarodziei- Celii i Marka. Niestety wkrótce na drodze
staje im przeszkoda, jaką oczywiście jest zakazane uczucie. Mamy, więc aurę
tajemnicy, trwający od wieków pojedynek i miłość. Wydawałoby się, że nic więcej
nie jest potrzebnego do stworzenia idealnej powieści, prawda?
Celię poznajemy w wieku kilku lat, gdy po śmierci matki trafia
do ojca, który jest bardziej znany, jako Prospero. Dziewczynka wbrew swojej
woli zostaje wplątana przez rodziciela w pojedynek na umiejętności magiczne. Bohaterka,
jako osoba z talentem do magii powinna intrygować, teoretycznie. W
rzeczywistości niemalże od początku do końca jest postacią mdłą aż do bólu. Jej
zwierzenia, które powinny w czytelniku wywoływać współczucie osiągają wręcz
przeciwny skutek.
Mark jest niemalże przeciwieństwem Celii. Stanięcie do
pojedynku jest dla niego szansą wydostania się z domu dziecka, więc oczywiście
z niej korzysta. Niestety postać ta również mnie zawiodła. Nie został on wcale
lepiej skonstruowany od głównej bohaterki. Jest płaski do granic możliwości i
nawet komplikacje uczuciowe nie mogły go ożywić.
Reszta bohaterów również jest dość marna. Jedynie kilkoro z
nich wyróżnia się na tle pozostałych. Nie występują oni jednak na kartach
powieści na tyle często by zrekompensować rozczarowanie innymi postaciami.
Sam wątek miłosny, który z założenia miał być porywający nie
ma w sobie ani krzty uczucia. Może zabrzmi to nieco dziwnie, ale w chwilach,
gdy główni bohaterowi okazywali sobie czułości miałam wrażenie jakby robili to
z przymusu. Ewentualnie, bo nikogo lepszego nie mieli pod ręką. Jednak nie
spotkamy się tu z zapierającym dech w piersiach uczuciu, które będziemy jeszcze
długo wspominać. Przeciwnie, będziemy chcieli jak najszybciej zapomnieć o tej
żenującej miłości.
Akcja w powieści rozwija się powoli, bardzo powoli. Jeśli
czytając „pojedynek” pomyśleliście o jakichś spektakularnych starciach
myliliście się. Ja również dałam się podpuścić. Przypuszczałam, że akcja będzie
gnała do utraty tchu. Jakże naiwna byłam! W „Cyrku nocy” nawet nie ma napięcia,
wcale.
Pomimo tych wszystkich wad musze przyznać jednak, że czytało
mi się dobrze. A to za sprawą języka, jakim posługuje się Morgenstern. Jej
opisy są niemal malarskie i czyta się je z nieskrywaną przyjemnością. To był
jeden z tych nielicznych elementów, którzy trzymał mnie przy czytaniu. Autorka
tworzy magiczną atmosferę, tego jej nie można odmówić. Świetnie manipuluje
słowem, czym nieco tuszuje niedociągnięcia w kwestii fabuły i bohaterów.
„Wolę poruszać się po omacku, żeby lepiej docenić mrok.”*
Na uwagę zasługują momenty powieści napisane drugoosobową narracją.
Ma się przez to wrażenie samodzielnego zwiedzania cyrku. A jest to doprawdy
magiczne miejsce. Nie da się odmówić tym fragmentom uroku. Dla mnie była to
jednak z najsilniejszych stron powieści, dobrze dopracowana i pomysłowa.
Żeby znów nie było tak kolorowo autorka obrała tendencje
przeskakiwania w datach i miejscach. Dlatego zawsze należy zwracać uwagę na to,
w którym momencie historii się znajdujemy. Inaczej można się pogubić. Ja,
chociaż starałam się dokładnie w to wczytywać to kilka razy straciłam wątek.
Jeśli chodzi jednak o zmianę miejsc to nie odgrywają one w powieści żadnej
roli. A szkoda. Przedstawienie dziewiętnastowiecznych miast wielu krajów,
chociaż w zarysie byłoby ciekawym elementem. Tymczasem akcja niemal zawsze
rozgrywa się w cyrku.
„Ludzie widzą to, co chcą zobaczyć. W większości przypadków to, co im się wmawia.”**
Oprawa graficzne „Cyrku nocy” niestety, a może stety,
całkowicie nie odzwierciedla treści. Jest prześliczna i bardzo klimatyczna, a
paski znajdujące się po wewnętrznej stronie okładki urzekły mnie niesamowicie.
„Cyrk nocy” nie jest powieścią złą. Pomysł był świetny,
niestety jego wykonanie już gorsze. U mnie dzieło Erin Morgenstern pozostawia
po sobie mieszane uczucia. Z jednej strony wspaniałe opisy, z drugiej płascy
bohaterowie i ubytki w fabule. Powieści nie mogę polecić z czystym sercem,
dlatego decyzja należy do was.
Ocena: 5,5/10
*str. 201
**str. 31
11 komentarze:
Czytałam już przeróżne recenzje tej książki i jakoś mnie do niej nie ciągnie.
książkę czytałam niedawno - podobała mi się tylko troszkę mniej niż 'bardzo' i oceniłam ją o wiele wyżej niż Ty. zgadzam się natomiast jeśli chodzi o rozczarowanie co do spektakularnych starc i przeskakiwania od daty do daty, a dodatkowo zawiódł mnie słaby klimat XIX wieku.
A ja od tak dawna miałam na nią ochotę. Teraz jednak odpuszczę i poszukam czegoś lepszego :)
Pozdrawiam!
Mam w planach, wykreślać nie będę, i tak możliwe, że ostatecznie nie przeczytam.
A idei Obserwatorów nigdy nie ogarniałam. U siebie dałam tylko dlatego, że ktoś o to prosił.
Czytałam już różne opinie jednak nadal jestem ciekawa tej książki:)
jeśli znajdę w bibliotece, to zapewne się skuszę :)
Podobnie jak wyżej Pinko - jeśli będzie w bibliotece to czemu nie, ale kupować nie będę.
Mam tą książke w planach :)
Jakoś średnio mnie ciągnie do tej książki, a przeciętna ocena jeszcze bardziej nie zachęca. Chyba jej podziękuję:)
Może kiedyś :) Książka mnie bardzo zaciekawiła, więc jak znajdę - sięgnę.
No ta okładka jeszcze jak Cię mogę, ale treść już nie za bardzo :D. Wątek miłosny przeważył szalę na "nie" :P. Więc mam nadzieję, że się nie obrazisz jak nie skorzystam z propozycji ;).
Spokojnej nocy!
Melon :)
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy nawet najdrobniejszy komentarz :)